3 min read

Dlaczego zamieniłem Substacka na Ghosta?

Przeprowadziłem się do nowego cyfrowego domu. A to dopiero początek zmian.

Wprowadzenie

Kiedy wysyłałem w świat pierwsze wydanie newslettera, wszystko wyglądało zupełnie inaczej. 15 lutego 2021 roku. Środek pandemii. Pamiętam jak dziś, że przyglądałem się rywalizacji newsletterów z podcastami i temu, która z tych form dystrybucji treści wysunie się na prowadzenie. Zdaje się, że wygrały podcasty, ale biuletyny też pełnią ważną rolę w dzisiejszym świecie.

Moją pierwszą platformą do wysyłania newslettera było Revue - holenderski CMS kupiony później (i zabity) przez Twittera. Stamtąd przeniosłem się na Substacka. Wówczas była to naturalna kolej rzeczy. Tysiące ludzi migrowało właśnie tam, a Substack rósł i ewoluował. Od tamtej pory zmienił się znacząco przeradzając się ze zwykłej platformy do prowadzenia newsletterów w - moim zdaniem - "zamknięty ogród" na wzór mediów społecznościowych należących do wielkich korporacji.

Substack -> Ghost

Uznałem, że to stwarza pewnego rodzaju zagrożenie dla twórcy, jeśli nie chce on być uzależniony od żadnej platformy. Ci, którzy tworzą tam newslettery, podcasty i jeszcze budują społeczność w ramach czegoś, co do złudzenia przypomina serwis społecznościowy (Notes), za jakiś czas mogą mieć problem z migracją. Bo wyrwać taki konglomerat medialny ze szponów jednej firmy jest bardzo trudno. A one po to tworzą wygodne dla użytkownika miejsce, aby do głowy mu nie przyszło się wyprowadzać.

Substacka zamieniłem właśnie na Ghosta - otwartoźródłowy system CMS stworzony do prowadzenia blogów i newsletterów. System zarządzania treścią, a nie platformę mediów społecznościowych. System, który można m.in. zainstalować na własnym serwerze i czuć się w pełni niezależnym. Od dawna chciałem osobiście przyjrzeć się tej platformie, a kierunek obrany przez twórców Substacka oraz kolejne wdrażane przez nich rozwiązania sukcesywnie mnie do tej migracji przybliżały.

Jednak ta zmiana to także element szerszej strategi ucieczki od firm napędzanych pieniędzmi inwestorów. Nie jest tajemnicą, że Substack jest finansowany m.in. właśnie z funduszy venture capitals. Nie jest też tajemnicą, że ci, którzy pieniądze włożyli, za jakiś czas będą chcieli je wyjąć z zyskiem. Obawiam się, że źródłem dochodu mogą być twórcy i czytelnicy dzięki dostarczonym danym na swój temat. Ropo XXI wieku, grzech cię nie spieniężyć.

Stąd wybór padł na rozwiązanie open source, którego twórcy - przynajmniej jak dotąd - opierają się zakusom oddania swojego projektu w szpony galopującego kapitalizmu i gospodarki nadzoru. A jeśli zmienią zdanie, przyjdzie mi się przeprowadzić (mam już w głowie kilka adresów i rozwiązań).

Następny krok

Odcięcie się od Substacka mam już za sobą, ale na tym nie koniec zmian. Bastian Lab co jakiś czas ewoluuje. To mój poboczny projekt, który na tym właśnie polega. Na doświadczaniu zmian, eksperymentowaniu, sprawdzaniu, testowaniu i opisywaniu efektów różnych działań podjętych przeze mnie czy też przez innych przedstawicieli świata mediów i dziennikarstwa.

Pełna wolność i dowolność w wyznaczaniu kierunków i kładzenia akcentów według własnego uznania to coś bezcennego w dzisiejszym świecie mediów i wśród internetowych twórców.

Nowy kierunek

Bastian Lab w roku 2025 to także kolejna zmiana będąca rozszerzeniem poruszanych tematów. Zaczynałem od opisywania ewolucji mediów w cyfrowym świecie. To - i tak już szerokie - zagadnienie często przeplatało się z mediami społecznościowymi (był to naturalny kierunek). Do tego doszła sztuczna inteligencja w kontekście ewolucji funkcjonowania mediów.

Kolejne miesiące i lata powodowały coraz większe trzęsienia ziemi w dystrybucji treści, zwłaszcza organicznie, oraz migracji użytkowników z serwisu do serwisu (Z X do Bluesky czy do Threads). Stąd chęć (także przez pryzmat badacza mediów) przyjrzenia się bliżej Fediverse - sfederowanej części Internetu opartej na protokołach AT Proto (Bluesky, Flashes) oraz ActivityPub (m.in. Mastodon, Pixelfed, PeerTube, Pleroma, Friendica itd.).

Być może brzmi to zaskakująco i skomplikowanie, bo w Polsce "federacyjność" sieci nie jest szczególnie nośnym medialnie tematem. Dlatego właśnie postanowiłem go podjąć, cały czas ucząc się i poznając ten mało odkryty kawałek Internetu. Kawałek, który odważnie się rozrasta i warto przyjrzeć mu się bliżej. Także z perspektywy branży mediów.

Zmieni się także sposób publikacji. Rzadziej będą to podsumowania, jakie przygotowywałem do tej pory. Planuję rozbijać treść na poszczególne zagadnienia, aby były łatwiej dostępne z punktu widzenia strony jako bloga, a nie jako miejsca będącego podglądem newslettera.

Newsletter -> blog

Na razie z newslettera zrobił się blog, ale planuję odtworzyć możliwość subskrybowania treści z tej strony poprzez e-mail. Potrzebuję jednak do tego trochę czasu.

Zachęcam natomiast do korzystania z udostępnionego w stopce strony kanału RSS. To narzędzie, którego jestem wielkim fanem i na pewno będę nie raz pisał o tej technologii starej jak internet, ale wciąż mało odkrytej.